Przed laty byłam społecznym kuratorem sądowym i miałam pod opieką bardzo miłą i ładną siedemnastolatkę Basię. Jej sytuacja była trudna. Rodzice byli alkoholikami, młodszy brat był niepełnosprawny; był złośliwy. W niedługim czasie okazało się, że Basia jest w ciąży. Jej chłopak i ona sama bardzo pragnęli dziecka, natomiast matka Basi kategorycznie żądała, żeby ciążę usunąć. Ponieważ stanęłam po stronie Basi, jej matka urządziła mi awanturę i oskarżyła w sądzie. Zostałam natychmiast zwolniona z funkcji kuratora "za przekroczenie kompetencji".
Basia przeniosła się do rodziny przyszłych teściów i wkrótce zawarła z narzeczonym ślub.
Dziecko - chłopczyk urodził się zdrowy. Ma obecnie 14 lat.
Z Basią do dzisiaj mam kontakt. Jej mąż został niestety zamordowany w niewyjaśnionych
do chwili obecnej okolicznościach.
Ona została z trójką dzieci sama i jakoś sobie radzi, ale brak jej oparcia w rodzinie, a bardzo tego potrzebuje. Mnie nazywa "ciocią".